|
QuaST party 2003 Orneta
QuaST party - moje drugie party w życiu ;). Dowiedziałem się o nim od kogoś w Koceranach. Co śmieszniejsze, przekonałem tatę,
aby tam jechać. Łatwo nie było (zdeklarowałem się, że dołożę na benzynę :) ). A więc zapraszam do przeczytania mojej relacji.
Na party wyjechaliśmy w noc z czwartku na piątek, o godzinie duchów. Przyznaję, spałem jak bąk, a tata dzielnie jechał nocą w kierunku Warmii.
A na party place zajechaliśmy około 900. Znowu zobaczyłem te kompanię atarowską. Długo na to czekałem. I nie popełniłem tego błędu co kiedyś
wziąłem pęłny sprzęt. Rozłorzyłem go(z pomocą Epiego i kogoś tam jeszcze, a było tego sprzęta dużo).
Rozłożyłem się ze sprzętem naprzeciwko Epiego, obok Dracona__ . Potem zacząłem coś stukać ptrzy atarce swej. Oj, muszę ściagnąc trochę stuffu z poprzednich
zlotów. Na zlocioe zjawił się jeden taki gostek w moim wieku, z lokalnej społećżności zwany Szinorem (a przeze mnie pierdziochem :) ). Jedyny gostek ze sceny PC, nie cieszył się
zbytnią popularnością. Na party pojawiało się coraz więcej zananych mi osób i tych zupełnie mi obcych. Ktoś jedynie powiedział, że nie będzie Lizarsa, co mnie trochę zmartwiło.
To party było trochę między narodowe. Zjawiła się ekipa słowacka w składzie: XI, Elan, Mikro. Przywieźli ze sobą małe Atari i Falocona(w obudowie od grzybiastego serwera). Był do już drugi Falcon, pierwszy należał
do weterana QuaSTów, Adama. Zjawili się potem czesi, potem inne ludzie. Czas sobie płynął i płynął. Ktoś potem odpałał demka
spod emulatora. Mały skanadl, ale da się wytrzymać. A, wypada wspomnieć, że big skrin nawet był!
Czas mijał na różnych zajęciach. Niektórzy popijali napoje różnego rodzaju, inni knocili cvoś przy Atarkach. W pewnym momencie wnerwiłem się i odpaliłem
starego poczciwego River Raida. Później stało się coś niewiarygodnego. Całkiem przypadkiem odpaliłem sobie Blazing Paddles (nie wiem w jakich okolicznościach) i potem tata rzegonił mnie
sprzed Atarki i zaczął rysować. Zdarzył się cud, bo mo tata po kilku lat siadł do Atari. Wziął joystick w dłoń i zaczął rysować. Skończyło się to piękną podobizną Pinka. Pokazałem rysunek modelowi. O autorstwo posądził Mesię,
a jak usłyszał prawdę, to ciut się zdziwił. Niestety komp się kurna zawiesił. Zmusiłem tatę, żeby narysował jeszcze raz. Tym razem bez przeszkód. Potem narysowałem portret Vasca i zapisałem.
A co było dalej z tymi rysunkami, to za chwilę. Ktręciłem się po party place. Na stanowisko Pasia zobaczyłem coś pięknego. Leżał tam sobie Atari Lynx. Pierwszy eraz ujrzałem go na oczy. Właściciel nawet dał
mi sobie trochę pograć. Elan poprosił mnie, aby przegrać mu coś z ATR'ka na dyskietkę 5.25 cala. Gdzies tak koło piątej doszło to wypadu na jeziorka. Jaka woda była cieplutka! Hehehe, śmiesznie było. MAcGyver wziął Mesię na barana i wyprowadził na głęboookkką wodę. Ci co umieli, pływali. Ja niestety zaponiałem jakl się pływa.
Wróciliśmy spowrotem i miła niespodzianka. Mkboss1 cbył na party. A razem z nim... Lizard z Lizardową! To już było całkiem miło.
Uciekliśmy z tatą i mkboss'em z party place w poszukiwaniu noclegu, bo kości taty już odzwyczaiły się od sapnia na podłodze. Z tego co słyszałem, ominęło mnie Crazy Compo, czyli jedznie zapiekanek na czas. Szkoda, bo miałbym
szanse wygrać. A wygrał thePink. Po powrocie do MDKu doczepiło się, mnie dwóch miejscowych. Kompletnie zieloni na temat Atari. Co nieco im poopwiadałem,a następnie odpaliłem River Raid'a.
Chwilę poźniej męczyłem Lizarda, aby pomógł mi złożyć moje intro do kupy. Pierwsza próba nie powiodła się. Wnerwiony wyszedł na paierosa i już nie wrócił.
Sprawa została odłożona do jutra. Przyjechał Paskud z trzecim na party Falconem. Potem stan wszystkich ludzików drastycznie się zmienił pod wpływem różnych napojów. Ale było jeszcze kilku porządnych, m. in. ja, XI i kilka osób. Ciekawe ile osób po tym incydencie spotkało Draconus Compo?
Spałem dość długo, bo obudziłem się o dziesiąłtej. W MDK'u byłem o dwunastej(nie chrapałem na party-place jak wspomniałem). Wszyscy działali przy atarkach, szykowali prace na compoty.
Przyjechał Sikor swoim poldkiem z piątym(!) numeremc Atarynki. Potem Piguła z dziewczyną. Kupiłem. Na obiadek tata wyciągnął mnie na kurczaka.
Po powrocie spotkałem Lizarda, który powiedział mi, że czas składania prac już minął. Trochę się wkurzyłem, ale postyanowiłem coś z tym zrobić i pokazać poza kompotami. Spróbowałem wyjaśnić słowakom mój problem. Nie mogli mnie zrozumieć, więc pokazałem o co mi chodzi.
Mikro poszedł po jakiś cartridge i zaczął coś robić z tym moim intrem. Po dłuższym czasie... było zrobione. Demo było złożone do kupy. Co śmieszniejsze, Eijk przyjął jeszcze to dzieło na kompoty.
Eijk wymyślił chrzest bojowy tym, co byli tam poierwszy raz. Kocenie mnie nie ominęło, spotkało to jeszcze jakiegoś chłopaka, pierdziocha, Epiego, Mesię, jakieś dwie dziewczyny, elkabato i... Pinokia!
To było okropne. Zjeść 1/3 kubka mleka w proszku(nie rozpuszczonego), skleić na ślinę metrowego węża z Flipsów i schylić się na prostych nogach trzymając jeden koniec węża w zębach tak, aby drugi jego koniec dotknął podłogi oraz wypić pół litra... mleka. Okropność.
Epi wygrał ten compot i ostanią czerwoną koszulkę QuaST'owską. Ja byłem drugi. A potem głosowania. Najpierw muzyczki. Jedne fajne, inne strasznie głośne, "kocia muzyka". Potem kilka modków na Covoxa. NAstępnie grafiki. Szczególnie spotobał mi się "Caleb" oraz grafika słowaków (tak, tak, chodzi o to, co przegrałem Elanowi na dyskietkę).
Potem intra. Pierwsze moje, drugi był tunel. Teraz demka. Było tylko jedno. Prodyukca Animkomials'ów pt "Too Hard 4". Kurcze zarombiste!!! Już nie mogę się doczekać, ąz rozszerzę swą Atarkę! Potrem MP3 (jedna była) i video (a tu 2 filny).
Pierwszy pod tytułem "Third side of Numen" i podtytułem "Piwo naszym przyacielem jest". Producent, ekipaf filmowa, scenariusz, aktorzy: Taquart. Film oparty na Numenie.
Drugi nosi tytuł "Lame Kickers", czyli o wyższości Atarek nad grzybami! Powiem krótko:
Oskar dla Taquartu! Nie, co najmniej trzy Oskary!
Potem już tylko grafiki i muzyczki z Falcona. A po kompotach ognisko. Deficyt patyków. Na szczęscie udało nam się z Jaskierem i paroma osobami coś znaleźć. Podczas ogniska powstał "Psalm $600":
Ref:No signal input,
Pasiu to naprawi
Błogosławieni, którzy wierzą w Pasia
Bo czeka ich rozszerzenie.
Następnego dnia odjazdy. Wzięliśmy ze sobą Pigułę z Ziną, bo wracaliśmy przez Łódź.
Powiem krótko. Świetna impreza była, ale szkoda że się już skończyła (oj, zaczynam rymować). Nie mogę doczekać się następnej. Bo na Lasta nie mam co liczyć, chyba, że przekonacie mojego tatę. Postarałeś się Eijk.
A przy okazji. Koszulka QuaST'owska jest bardzo dobrej jakości. Przeżyła już pierwsze pranie (ręczne) i nieźle się trzyma.
<< Wstecz
KomentarzeTen materiał nie został jeszcze skomentowany. Możesz być pierwszy :) Dodaj komentarz
* - pola obowiązkowe; ** - z treści komentarza usunięte zostaną wszystkie znaki końca wiersza, takze nie ma co ich klepać.
|
|